Urok klasycznego kominka
Dość często Klienci zadają mi pytanie o uniwersalny model kominka. Oczywiście bardzo trudno jest o receptę, którą można zastosować zarówno u pana Kamińskiego, prężnego przemysłowca, jak i u pani Zielińskiej, budżetowej emerytki.
Jest to m.in. kwestia wystroju wnętrza, funkcji, gustu oraz… pieniędzy.
Istnieje jednak taki typ kominka, który z czystym sumieniem mogę polecić niemal każdemu.
Ten rodzaj kominka umożliwia stworzenie nadzwyczaj szerokiej gamy rozwiązań: od surowej prostoty do najbardziej wyrafinowanych i dostojnych kształtów. Umożliwia też zastosowanie różnych palenisk i materiałów do obudowy, co pozwala na jego realizację zarówno inwestorom bardzo zasobnym, jak i tym o skromnych środkach. Ba, nawet dla budujących kominek samodzielnie, rozwiązanie to będzie chyba najprostsze.
Jest to kominek ścienny wbudowany, zwany czasami angielskim, ramowym lub po prostu kominkiem z portalem.
Recepta na taki kominek jest prosta. Wszystkie elementy konstrukcyjne, niezależnie od tego, czy kominek ma palenisko typu tradycyjnego, czy z tzw. wkładem, schowane są w ścianie. Widoczny jest jedynie otwór paleniska oraz oprawa wokół paleniska w kształcie odwróconej litery „U” (stąd stosowana czasami nazwa „kominek ramowy”).
To klasyczne rozwiązanie pojawiło się w Europie kilka wieków temu, w okresie renesansu. Od wieku XVII pojawiły się nad paleniskami lustra i obrazy, zaś sto lat później, na poziomej płycie nad nadprożem zaczęto ustawiać zegary i świeczniki… W zależności od kształtu „ramy”, mamy np. do czynienia z kominkiem w stylu Ludwika XV (łuki) lub Ludwika XVI (prosty). Kominki takie zobaczyć można zarówno we francuskich pałacach, jak i w posiadłościach angielskich.
Przy takich kominkach fotografuje się zarówno amerykański prezydent, jak i prezydent Kwaśniewski. Tego typu kominki są w Kozłówce – podlubelskiej posiadłości Zamoyskich.
To, czego nie widać
Chociaż, jak wspomniałem wyżej, „wbudowany” typ kominka może prawie nie wystawać do wnętrza salonu, to jednak cudów nie ma i niczego „spłaszczyć” się nie uda. Jeżeli palenisko kominkowe ma mieć głębokość 50 cm, to również w tym typie głębokość taką posiadać musi.
Tyle że palenisko jest wbudowane i skrzętnie ukryte, a nie wyeksponowane na zewnątrz. Ideałem jest pozostawienie już na etapie projektowania domu rodzaju wnęki o wymiarach pozwalających na ukrycie przyszłego kominka. W Anglii takie wnęki często przylegają do siebie przemiennie, pozwalając na budowę kominków w kilku sąsiadujących pomieszczeniach, np. w bibliotece oraz w salonie lub w salonie i sypialni.
Jeżeli takiej wnęki nie zaprojektowano i nie wykonano, należy wybudować rodzaj szerokiego słupa, by w jego wnętrzu skryć kominek. Oczywiście również ten typ kominka powinien mieć możliwość przyłączenia do przewodu kominowego o stosownych wymiarach. Komin może być umieszczony z tyłu, z boku lub… nad miejscem przeznaczonym na kominek.
Jaką głębokość musimy zarezerwować dla kominka wbudowanego? Z pewnością za minimum uznać należy 60 cm. Jeśli chodzi o szerokość, powinno to być 150÷160 cm albo mniej, albo… więcej, w zależności od wielkości salonu i wariantu kominka przez nas wybranego.
Klasyka – z wkładem czy bez?
Jest zupełnie oczywistym, że przez kilkaset lat kominki klasyczne budowano całkowicie „klasycznie”, to znaczy z tradycyjnym – otwartym paleniskiem.
Możliwość budowy takiego kominka istnieje również dzisiaj, o ile posiadamy przewód kominowy o odpowiednich parametrach. Możemy wówczas wykonać palenisko z płytek i cegieł szamotowych lub nawet z pięknych francuskich cegiełek z żaroodpornego klinkieru. Jednak od mniej więcej dziesięciu lat można mówić o prawdziwej ekspansji kominków wyposażonych w tzw. wkłady grzewcze. Czy taki „telewizor” nie będzie raził w połączeniu z portalową obudową? Ortodoksyjni zwolennicy klasyki wybiorą palenisko tradycyjne, otwarte. Chwała im za taki wybór, jeśli będą mieli odpowiednie kominy. Przyczyna niechęci do klasyki z „wkładem” jest prosta. Większość wkładów kominkowych nie daje harmonijnego połączenia z klasyczną obudową. Z całą pewnością nie będą to najtańsze wkłady oferowane przez producentów! Jeżeli już decydujemy się na piękną i klasyczną formę, to warto dodać do niej wkład specjalnie do tego przygotowany.
Wbrew pozorom nie ma w ofertach firm kominkowych zbyt dużo wkładów grzewczych idealnie nadających się do kominka wbudowanego… Trudno sobie wyobrazić luksusowy model fiata, którym poruszają się prezydenci, tak samo trudno jest dostawcy wkładów kominkowych z supermarketu wejść na europejskie salony… Jeżeli nawet coś takiego się przytrafi, to mamy do czynienia albo z nietaktem, albo z… głupotą!
W firmie FABRILOR wkładem do „klasyków” będzie z pewnością model DECO PRESTIGE, w CHEMINÉES PHILIPPE modele serii 1000, zaś w firmie SPARTHERM będzie tym ideałem model VARIA S i jego mutacje. Nie oznacza to, że innych palenisk nie można zastosować w kominku wbudowanym. Wbudować można dosłownie wszystko, ale należy dobrze przemyśleć sprawę, by później nie było rozczarowań.
Nowe życie „klasyków”
Muszę stwierdzić, że od jakiegoś czasu kominki wbudowywane oddaliły się od klasycznych konwenansów… Dopuszcza się dzisiaj zarówno inne proporcje palenisk, jak i inne kształty i kolory ram okalających palenisko. Mamy więc paleniska wąskie i wysokie, np. GODIN VERTIGO czy SPARTHERM ARTE, oraz oryginalne kształty obudów. Mamy też paleniska ekstremalnie szerokie, np. SPARTHERM VARIA BH… Można zastosować dzisiaj każdy materiał do wykonania ramy wokół paleniska – byle dobrze i bezpiecznie!
Wybór nie ogranicza się do tradycyjnego piaskowca i marmuru, jest również granit, drewno (w tym egzotyczne), kafle, szkło, stal chromo-niklowa i wszelkie połączenia tych oraz innych materiałów. Pięknie wyglądają klasyczne kształty w kaflach KAUFMANN czy JASBA…
Czy to dobrze, czy źle, że tak „psuje się” klasyczne piękno? Jak wspomniałem wyżej, grupę zaprzysięgłych zwolenników klasyki tylko czysta forma zadowoli.
Prawda jest taka, że dla mocno podstarzałego klasycznego wzoru kominka zbawienne okazało się nowe spojrzenie producentów wkładów kominkowych i projektantów kominków. Wielu klientów znudzonych było już monopolem i monotonią rustykalnych modeli, ale nie mieli wyraźnej alternatywy. Teraz w odświeżonym „klasyku” mają to, co nowe i stare jednocześnie. Trafiają się nawet coraz częściej klienci wyburzający stare kominki i wstawiający na ich miejsce „portale”!
A więc nie bójmy się klasyki i nie bójmy się nowego spojrzenia na klasykę.
Witold Hawajski