Pasja i radość tworzenia
Wyrób kafli artystycznych to niełatwa dziedzina twórczości – wymaga tyleż talentu, co samozaparcia.
Jerzy Jarmołowicz – artysta malarz od lat zajmujący się kaflarstwem – przyznaje, że jego przygoda z kaflami jest zaskakującą, acz naturalną konsekwencją decyzji o zamieszkaniu na wsi. – Wieś inspiruje do pewnego typu działań. Życie stymulowane jest tu przez naturę – wschody i zachody słońca, pory roku… Zwykle nie ma też problemu z miejscem na warsztat. Wszystko to skłania do uprawiania twórczości artystycznej. Z drugiej strony praca musi być tu bardzo konkretna – między innymi stąd właśnie po przeprowadzce z miasta zająłem się ceramiką.
Pierwsze wyroby artysty to drobne przedmioty użytkowe utrzymane w stylistyce ludowej. – Zawsze fascynowała mnie twórczość ludowa – przyznaje Jarmołowicz. – Była dla mnie inspirująca, bo znajdowałem w niej aspekt wolności twórczej, swobodę wypowiedzi nie skrępowaną akademickimi wywodami i czystość intencji charakterystyczną dla sztuki naiwnej. Sztuka naiwna jest jak dziecko – bezpośrednie, wrażliwe, nieuładzone, „mówi, co mu ślina na język przyniesie”. Ta czystość ekspresji, nie zabarwiona teorią i modą, to ogromnie inspirujący bodziec.
Takie właśnie – pełne rozmachu, wolne od naleciałości akademickich i wpływów sezonowych tendencji – są kafle artysty. W ten sposób manifestuje on swą fascynację sztuką ludową. Jeszcze podczas studiów jego zainteresowania tym kierunkiem twórczości ugruntowała wizyta w Muzeum Regionalnym w Szczytnie i zetkniecie z piecami mazurskimi. Ich kobaltowo-zielono-brązowa kolorystyka i ręcznie malowane scenki z życia wsi urzekły artystę. Z czasem – w urodzonym na Mazurach twórcy – dojrzała myśl, by spróbować wskrzesić tradycyjną sztukę swych pradziadów. Wyrób kafli był wtedy działalnością zupełnie zapomnianą, czymś „pod prąd”. Mimo to kafle Jarmołowicza spodobały się bardzo. Wkrótce po zrealizowaniu pierwszego pieca, artystę zaproszono na sympozjum poświącone kaflom. – Tam znalazłem oparcie dla swej działalności. Zorientowałem się, że kaflarstwo „wychodzi z cienia”, że zaczyna się era kafla – wspomina dziś twórca. – Odtąd miłość do sztuki ludowej, pasja, praca i radość tworzenia zogniskowały się w kaflu – dodaje artysta.
Dziś piece Jarmołowicza cieszą się powodzeniem w najbardziej znanych galeriach Warszawy, zdobywają najwyższe trofea na targach wnętrzarskich, trafiają do domów polskich i za granicę. Jego warsztat przyciąga do niewielkiej wsi Lechów pod Kielcami ludzi niebanalnych, osobowości otwarte i wrażliwe na sztukę.
Jak przyznaje artysta, najczęściej ostateczny efekt pracy jest wypadkową jego propozycji i wizji klienta. – Najbardziej interesuje mnie, by pozyskać dla swego pomysłu nabywcę, choć bywa i tak, że przystaję na jego propozycję, o ile wyda mi się ona interesującym wyzwaniem. Do tej pory nie zdarzyło się, bym nie wybrnął z jakiegoś trudnego zadania i nie sprostał oczekiwaniom klienta – stwierdza artysta.
Relacje twórca–klient są punktem wyjścia dla jego filozofii życiowej. – Rolą twórcy jest przezwyciężanie przyzwyczajeń estetycznych klienta i w ten sposób wprowadzanie nowych jakości. Dzięki temu sztuka staje się osnową do odkrycia czegoś autentycznego, dotarcia do istoty rzeczy, prawd elementarnych.
Kaflarstwo Jarmołowicza jest poszukiwaniem „nowego” oraz wartości fundamentalnych poprzez ciągły dialog nie tylko ze stereotypowym poczuciem piękna – czyli tym, czego oczekuje i do czego przyzwyczajony jest klient – ale też z tradycją pieca mazurskiego. – Artysta, biorąc na warsztat jakiś temat, zawsze wnosi w ten temat siebie. W momencie, gdy ma skrystalizowaną wizję, odbywa się to naturalnie, bez namysłu. Jest to bardzo istotna dla twórcy kwestia „bycia sobą”.
Formą dyskusji z tradycją jest również korzystanie z bogactwa dostępnych farb. Wzbogacanie typowej kolorystyki pieców mazurskich oczywiście nie wyczerpuje inwencji artysty. Wciąż poszukuje on nowych form i kształtów, choć jego piece mają zdeklarowany i łatwo rozpoznawalny styl, dostrzegalny „temat”, wokół którego oscylują wszystkie jego prace. – To, że tak bardzo interesuje mnie czerpanie i rozbudowa niebagatelnego dorobku tradycji – wyznaje Jarmołowicz – jest wynikiem oddziaływania tutejszej przyrody i ludzi. Parafrazując słowa mędrca można powiedzieć: sztuka jest bowiem wypadkową tego, co dookoła.
A tonące w zieleni gospodarstwo Jarmołowiczów to obrazek jak ze snów…
Agnieszka Krysa