Okucia starych pieców

Kafle i „blachy”

Piękno dawnych pieców pałacowych lub dworskich to piękno kafli. W starych wiejskich chałupach i domach kaflowe oblicowania pieców dowodziły zamożności go­spodarzy i stanowiły o prestiżu domu. Ale nie tylko kafle decydowały o uroku wiejskiego pieca. Ważniejsze były okucia, zwane przez zdunów blachami.

„Blachami” do pieca były okucia drzwiczek, żeliwne szybry oraz płyty kuchenne z fajerkami i porę­czami (do tej kategorii zaliczano też masywne ruszty i żeliwne komory duchówkowe). Płyty były najcięższe i najmniej trwałe. Nieraz pękały, gdy na nagrzany piec nieopatrznie wylano nieco zimnej wody. Upowszechniły się w XIX wieku. Piece kuchenne z płytami i fajerkami nazywano wówczas angielkami lub piecami angielskimi.

Mosiężne, żeliwne, stalowe…

Bardzo cenione, lecz kosztowne były okucia mosiężne. Z mosiądzu wykonywano ozdobne poręcze wokół płyt kuchennych oraz kołnierze drzwiczek, rzadziej właściwe drzwiczki. Rzadko można spotkać mosiężne rękojeści szybrów lub inne nietypowe ozdobne akcesoria i przybory do obsługi pieca.

Częściej wykorzystywano akcesoria i osprzęt żeliwny, w tym niekiedy bardzo masywne drzwiczki piekarnikowe z podwójnym lub potrójnym zamknięciem. Drzwiczki z żeliwa nie przepalały się, ale niekiedy pękały, zwłaszcza przy nagłych zmianach temperatury (na przykład po nieopatrznym pola­niu rozpalonych drzwiczek zimną wodą lub nawet po nadmiernym rozpa­leniu pieca węglem ka­miennym). Jednak przy odpowiednim użytkowaniu okazywały się bardzo trwałe. W Polsce najpowszechniej nabywano żeliwne drzwiczki i inne okucia produkowane przez odlewnie w Rzucowie (w województwie mazowieckim) i w Końskich (w województwie świętokrzyskim).

Okucia z całego świata

Jeszcze dziś w starych wiejskich domach Podlasia ujrzymy piece z okuciami pochodzącymi z najróżniejszych wytwórni z niemal całego świata. Przed wojną takie okucia nabywano w firmowych sklepach utrzymywanych przez producentów towarów żeliwnych (te funkcjonowały w wielu miastach przemysłowych) lub w małomiasteczkowych sklepikach prowadzonych przez Żydów. Jednak żydowscy sklepikarze sprowadzali je nie tylko z poblis­kich wytwórni, lecz ze znacznie bardziej odległych miejsc. Przed pierwszą wojną światową na terenach zaboru rosyjskiego przywożono je z całego Cesarstwa Rosyjskiego, zaś na obszarach zaboru austriackiego ściągano je dosłownie z całej Europy. Niektórzy sklepikarze potrafili ściągnąć je z niemal dowolnego miejsca na świecie. Jak? Nie wiadomo.

Na rozległych obszarach Cesarstwa Rosyjskiego po wsiach jeździli wędrowni rzemieślnicy i kupcy (zwani burłakami) oraz żydowscy handlarze (u nas głównie ci ostatni). Rozwozili oni i sprzedawali rozmaite towary, włącznie z okuciami do pieców. Paleta oferowanych przez nich okuć była bardzo szeroka, bo obejmowała nie tylko wyroby fabryczne sprowadzane z całego świata, lecz także oku­cia „z odzysku” (wyjęte ze starych rozbieranych pieców, także pałacowych i dworskich), a niekiedy nawet (choć rzadko) okucia kute przez wiejskich kowali.

Wreszcie okucia można było też kupić na targu, zwykle od drobnych żydowskich sprzedawców. W niektórych okolicach wschodniej Polski sprzedawano je na małomias­teczkowych targach jeszcze do niedawna.

Powojenne problemy

W okresie powojennym rozszerzono paletę produkowanych okuć, obniżając ich jakość. W 1968 roku Janusz Paradistal, jeden z ówczesnych czołowych teoretyków i praktyków zduństwa, narzekał: „Armatura piecowa jest produkowana w niezliczonych ilościach typów, formatów i rozmiarów, zaś handel nie posiada fachowców orientujących się w potrzebach rynku, wobec czego zakupienie odpowiedniej armatury sprawia wielką trudność. Wiele wyrobów ma wymiary i konstrukcję zupeł­nie nieodpowiednią, jednakże produkuje się je, bo są wygodne dla odlewników, chociaż niezdatne do użytku. Polski Komitet Normalizacyjny już od dawna stara się zaprowadzić w tym względzie ja­kiś ład, ale jak dotąd bezskutecznie”.

Dopiero po niemal dwudziestu latach od tej uwagi, to jest w połowie lat osiemdziesiątych XX wieku, opracowano normy branżowe, standaryzujące kształty, wymiary i wykonanie drzwiczek piecowych i innych podobnych akcesoriów. Był to jednak początek nowej epoki, w której standaryzacja tego typu wyrobów zaczęła tracić sens.

Kolekcja drzwiczek piecowych i pieców Piotra Batury Kolekcja Piotra Batury, czynnego zduna kultywującego tradycje rodzinne, powstała pod wpływem osobistych zamiłowań. Przełomowym momentem w jego pasji kolekcjonerskiej było nabycie znacznej ilości drzwiczek piecowych, głównie secesyjnych i art déco, od rzemieślnika z Kłobucka. Obecnie kolekcja liczy ponad 120 drzwiczek. Uzupełniany systematycznie zbiór o przedmioty i akcesoria związane z rzemiosłem zduńskim należy obecnie do największych prywatnych kolekcji tego typu.Zabytkowe okucia

Na wsi dawna różnorodność okuć piecowych widoczna jest do dziś. Okucia trwały bowiem dłużej niż piece. Piece przestawiano (to jest wyburzano i stawiano od nowa) co trzydzieści, czterdzieści lat, lecz wówczas wyjmowano z nich okucia, czyszczono je, naprawiano i wmontowywano w kolejny piec – i tak po kilka razy, o ile pozwalał na to techniczny stan blach. Co prawda po drugiej wojnie światowej cena nowych okuć znacznie spadła, ale nowo produkowane miały już znacznie mniejszą trwałość, gdyż wykonywano je ze zwykłych blach, a nie masywnego lanego żeliwa. Nic więc dziwnego, że tam, gdzie to tylko możliwe, ponownie wykorzystywano stare drzwiczki, nawet te najdawniejsze – „cesarskie” lub „carskie”. Zachowały się one w wielu dawnych piecach, a niekiedy też w tych stawianych niemal współcześnie.

Na Podlaskiej wsi można obecnie spotkać najrozmaitsze drzwiczki wyczystkowe, paleniskowe, piekarnikowe, duchówkowe i popielnikowe. Jedne wyprodukowano „za cara”, inne „za sanacji”, a niektóre – sprowadzone tu ongiś z dalekiej Galicji – „za cesarza”. Jeszcze inne powstały „po wojnie”, a pytanie o okres ich powstania skutkuje odpowiedzią z lokalną nazwą danej epoki: „za komuny”, „za Gierka”, „za Solidarności”.

Naprawa „blach” piecowych

Dawnymi laty piecowe okucia kosztowały majątek. Nic więc dziwnego, że dawna literatura porad­nikowa obfitowała w rady, jak naprawiać i sklejać pęknięte drzwiczki pieców lub korpusy palenisk. Na przykład Juliuszowa Albinowska, autorka wydawanych przed pierwszą wojną światową porad­ników i książek kucharskich (bardzo wówczas popularnych), radziła: „Popiół drzewny przesiewa się starannie przez gęste sito, domiesza się soli, dolewa wody i miesi na cias­to z dodatkiem małej ilości gliny. Tą masą smaruje się szpary w żelaznym piecu”.

Poniżej przypominamy kilka jeszcze wcześniejszych receptur na kity do zalepiania szpar w okuciach pieców. Wszystkie one pochodzą z XIX wieku, a kilka z nich ma już niemal dwieście lat.
„Kit do pieców i rur żelaznych. Cztery funty pospolitej gliny, dobrze wysuszonej i na proch startej, wygnieść z jednym funtem boraksu i potrzebną ilością wody na ciągłe ciasto, które natychmiast do zalepiania szpar użyte być winno. Pan Meisner, profesor chemii technicznej przy Instytucie Politechnicznym w Wiedniu i autor nowego systematu ogrzewania mieszkań za pomocą gorącego powietrza, zapewnia w dziele, Die Heitzung mit erwaermter Luft’ z roku 1823, iż kit takowy, wystawiony na gorąco, natychmiast tak mocno chwyta, iż nawet na płaskich miejscach tylko za pomocą
dłuta zdjęty być może”.

„Kity do pieców żelaznych i glinianych. Równe części tłustej gliny, mąki ceglanej, miałkiej zendry i popiołu, zarobione na ciasto z białkiem od jaja lub krwią bydlęcą, tworzą przedni kit równie do pieców żelaznych, jak i glinianych. Dodatek srebrnej glejty moc jego pomnaża. Podobnież równe części opiłków żelaznych, szkła i niegaszonego wapna z krwią bydlęcą bardzo trwały kit dają, lecz trzeba go prędko smarować. Glina trzyma się trwale żelaza, kiedy to pierwej octem się po kilka razy posmaruje i wyschnie. Rysy na rozpalonych piecach żelaznych naprędce zalepia się solą z popiołem w równych częściach zmieszaną. Chleb z popiołem zagnieciony również do tego służy użytku”.
„Kit do żelaza, bardzo trwały. Weź funt (czyli 32 części) przez cienkie sito przesianych czystych opiłków żelaznych, jeden łut soli ammoniackiej i tyleż kwiatu siarczanego i za­gnieć tę mieszaninę na ciasto z wodą, po czym zaraz takowa użyta być może. Kitem w ten sposób sporządzonym można pęknięte piece z lanego żelaza, żelazne naczynia, płyty (…) i tym podobne trwale zatkać i spoić. Podług innego przepisu, któ­ry ma być używany w Anglii, bierze się soli ammoniac­kiej dwie części (według wagi), kwiatu siarczanego jedną część, opiłków żelaznych 16 części. Wszystko to na sucho się miesza jak najdo­kładniej i w dobrze zatkanych flaszach od wszelkiego dostępu wilgoci i powietrza zachowuje. Chcąc użyć tej mieszaniny, dodaje się 20 części świeżych, bardzo miałkich i jak najlepiej oczyszczonych opiłków żelaznych, skrapia wszystko wodą i rozrabia z nią na cias­to, którym się smaruje rozpadliny albo fugi”.

„Kit do pieców i kotłów żelaznych. Na 4 lub 5 części sproszkowanej gliny bierze się 2 części miałkich niezardzewiałych opiłków żelaznych, 1 część magnezji, pół części soli kuchennej i pół części boraksu, a pomieszawszy to wszystko jak najdokładniej, rozrabia się z wodą na gęstą masę, której używa się do zakitowania szczelin i rysów w piecach lub kotłach. Po zasmarowaniu ogrzewa się początkowo powoli, a skoro zaschnie, rozpala do czerwoności. W inny sposób kit taki przygotowuje się z równych części na wagę: sproszkowanej magnezji i cienko roztartego bielma cynkowego, rozrobionych ze szkłem wodnym na ciągłą masę, której używa się jak poprzedniej zaraz po rozrobieniu”.

„Spajanie popękanych blach żelaznych w piecach kuchennych. Często się zdarza, że nowe lub starsze, dobre zresztą, blachy popękają i potworzą się szczeliny, przez które wydobywa się dym lub gaz węglowy. (…) W takim razie można zaradzić sobie spojeniem popękanych blach w następujący sposób przyrządzonym kitem: Cienko przesianą magnezję rozrabia się roztworem szkła wodnego, gęstym jak oliwa, aby otrzymać gęstą masę kitową, którą zasmarowuje się popękane miejsca w blasze i wysusza powolnym ogrzewaniem pieca”.

„Kit do wylepiania pieca żelaznego składa się z gliny, piasku, opiłków żelaznych albo zendry kowalskiej, soli, sierści krowiej i krwi. O ścisły stosunek jednej istoty do drugiej nie chodzi tu wcale, ale o powolne i zupełne wyschnięcie tego kitu, który potem w gorą­cu twardnieje i piecowi bardzo szybko rozgrzewać się ani chłodnąć nie pozwala. Do za­cierania szpar w piecach kaflowych służy ciasto z krwi i wapna, rozrobionych wodą. Zatarte w szpary rozgrzanego pieca chwyta się natychmiast i nie odpada następnie. W braku krwi a w nagłej potrzebie zalepienia szpar, którymi dym uchodzi, rozrabia się wodą równe części soli i popiołu”.

Monika Obrycka, Monika Migała, Jarosław Szewczyk
Zdjęcia: Piotr Batura


Bibliografia:
J. Paradistal, O jakość materiałów piecowych, „Budownictwo Wiejskie” 1968, nr 5.
BN-84/4817-01BN-84/4817-01 Osprzęt piecowy i kuchenny: wymagania i badania; BN-85/4817-03 Osprzęt piecowy i kuchenny: żeliwne ruszty piecowe i kuchenne; BN-84/4817-09 Osprzęt piecowy i kuchenny: żeliwne drzwiczki piecowe na wspólnej ramie; BN-85/4817-11 Osprzęt piecowy i kuchenny: żeliwne drzwiczki kuchenne na wspólnej ramie; BN-85/4717-07 Osprzęt piecowy i kuchenny: drzwiczki kominowe; BN-85/4817-04BN-85/4817-05 Osprzęt piecowy i kuchenny: drzwiczki wycierowe; Osprzęt piecowy i kuchenny: żeliwne drzwiczki kontrolne.
Juliuszowa Albinowska, Dom oszczędny – podręcznik dla rodzin polskich: Drugie, znacznie uzupełnione wydanie, Księgarnia Gubrynowicza i Syna, Lwów 1910.
Kit do pieców i rur żelaznych, „Izys Polska czyli dziennik umiejętności, wynalazków, kunsztów i rękodzieł, poświęcony krajowemu przemysłowi tudzież potrzebie wieyskiego i mieyskiego gospodarstwa”, t. 3 z rocznika 1823–1824, cz. 1, red. i wyd. Antoni Lelowski, Warszawa 1824.
Kity do pieców żelaznych i glinianych, „Izys Polska czyli dziennik umiejętności, wynalazków, kunsztów i rękodzieł, poświęcony krajowemu przemysłowi tudzież potrzebie wieyskiego i mieyskiego gospodarstwa”, t. 2, cz. 3, red. i wyd. Antoni Lelowski, Warszawa 1822.
Kit do żelaza, bardzo trwały, „Izys Polska czyli dziennik umiejętności, wynalazków, kunsztów i rękodzieł, poświęcony krajowemu przemysłowi tudzież potrzebie wieyskiego i mieyskiego gospodarstwa”, t. 2 z rocznika 1823/1824, cz. 1, red. i wyd. Antoni Lelowski, Warszawa 1824.
Z. Jaroszewski, Kit do pieców i kotłów żelaznych, „Gospodyni Wiejska: Pismo ilustrowane dla kobiet, poświęcone gospodarstwu domowemu”, nr 9, rok II, wyd. Józef Lipiński, Warszawa, 19 kwietnia /1 maja/ 1878.
Z. Jaroszewski, Spajanie popękanych blach żelaz­nych w piecach kuchennych, „Gospodyni Miejska i Wiejska: Pismo ilustrowane poświęcone gospodarstwu domowemu”, nr 7, rok VI, wyd. Zygmunt Jaroszewski, Warszawa 1 /13 kwietnia /1882.
J.B.R., Kity rozmaite i zalepki do szpar w piecu, „Tygodnik Rolniczno-Przemysłowy [wydawany przez C.K. Towarzystwo Gospodarczo–Rolnicze Krakowskie]”, 1858, nr 10.