Kominkowe „wynalazki”
KOTŁOWNIA W SALONIE,
Nie ma dnia, żebym nie miał telefonu w tej sprawie. Czy to ma być kominek w malutkiej letniej chatce, czy w luksusowej rezydencji, na poddaszu czy w piwnicznej depresji – wszyscy chcą kominek „na wodę”. Widocznie nie tylko ja mam takie sygnały, skoro co producent kominkowych wkładów, to od razu pojawia się propozycja „wodna”.
Polskich „korzeni” tego rozwiązania można doszukiwać się w niemal każdym wiejskim domu, bowiem od lat funkcjonują tam wężownice w trzonie kuchennym. Jednak od producentów wkładów kominkowych z ambicjami wypada wymagać więcej niż od wiejskiego majstra.
I tak też się dzieje – do sterowania procesami palenia i współpracy z innymi urządzeniami zaprzęga się często elektronikę. Kominkowe paleniska z płaszczem wodnym mogą być podłączane do instalacji centralnego ogrzewania, jak również mogą służyć do podgrzewania ciepłej wody użytkowej. Możliwa jest też współpraca z innymi źródłami ciepła – w tym z kolektorami słonecznymi i pompami ciepła.
Chyba najstarsza w Polsce stażem jest oferta włoskiej firmy CTM. Znalazłem przygotowane w Głownie (siedziba polskiego przedstawicielstwa, CTM POLONIA) materiały informacyjne tej firmy z roku 1998. Potencjalny nabywca kominkowego wkładu z płaszczem wodnym może aktualnie wybierać od prostych rozwiązań krajowych wytwórców (np. WÓJCIK, INOTEC), po produkty renomowanych firm francuskich (CHEMINEES PHILIPPE, FABRILOR – po kilka modeli, oraz GODIN, DEVILLE czy CHAZELLES – po jednym modelu). Można kupić również słowackie piecyki POKROK. Oczywiście jest też oferta siedmiu modeli termocamino włoskiej firmy CTM. Najbardziej wyrafinowane technicznie produkty posiadają niemieckie firmy BUDERUS oraz BRUNNER, które oferują (jednak za znaczne pieniądze) kompleksowe rozwiązania grzewcze dla nowoczesnych budynków. Na uwagę zasługuje oferta niemieckiej firmy SPARTHERM zwana AQUA WT DIREKT, bo umożliwia sprzęgnięcie niemal każdego modelu tej firmy z systemem wodnego c.o.
Paleniska z płaszczem wodnym są znacznie droższe od palenisk typowych i w wielu przypadkach ich montaż nie jest uzasadniony. Przyznać jednak muszę, że zostały przez rynek zaakceptowane i weszły do standardowej oferty.
PANOWIE, GAZU!
W Polsce panuje opinia, że gaz jest drogim paliwem i jak ma być kominek, to tylko opalany drewnem.
Europa nie jest tak jednostronna w osądach i coraz bardziej rozwija się produkcja pieców i wkładów kominkowych opalanych gazem. Nie zawsze drewno jest dostępne. Jest wiele miejsc, jak np. biuro firmy, pokój hotelowy czy czwarte piętro apartamentowca, gdzie drewnem opalany kominek nie jest wskazany, bo trudno takie palenisko obsługiwać.
Gazowe paleniska i piece są trudne do odróżnienia od ich „drewnianych” odpowiedników.
Palniki przykryte są ceramiczną imitacją polan, a sterowanie często odbywa się za pomocą pilota. Moce gazowych palenisk wynoszą od kilku do kilkunastu kW, co w zupełności wystarcza. Kominki gazowe zużywają około 0,7÷1,2 m3 gazu na godzinę. Paleniska i piece opalane gazem ma w swej ofercie wiele firm funkcjonujących również w Polsce (m.in. Cheminees Philippe, Fabrilor, Spartherm). Kominki gazowe w Polsce (tak jak w innych krajach) wymagają atestacji oraz specjalistycznego montażu.
Jeżeli połączymy te sprawy z przytoczoną powyżej opinią o drogim gazie, zrozumiemy dlaczego w Polsce się nie przyjęły.
PELLETSY – PALIWO PRZYSZŁOŚCI?
Kominek opalany drewnem jest kłopotliwy w obsłudze. W moim domu ogrzewanym kominkiem zimowy dzień zaczyna się i kończy dołożeniem polan do paleniska. O dłuższym wyjeździe mogę tylko pomarzyć – nie zostawię przecież teściowej samej z obowiązkiem palenia!
Kominek i drewno jako źródło ekologicznego ciepła są OK. Problem jest z paliwem, a raczej z jego „ciężką” formą oraz koniecznością częstego uzupełniania. Aby temu zaradzić, wymyślono paliwo z odpadów drzewnych poddanych odpowiedniej obróbce, czyli pelletsy. Mają one postać cylindrycznie sprasowanych granulek o średnicy 6÷8 mm oraz długości 10÷30 mm i powstają bez dodatków chemicznych z wysuszonych odpadów drzewnych. Dostępne są zarówno w woreczkach i workach, jak również sprzedawane są luzem, a dostarczane do domu specjalną cysterną. W ten ostatni sposób, po napełnieniu dużego zasobnika w piwnicy, pelletsami zasilać możemy palenisko umieszczone na parterze budynku. Paliwo podawane jest automatycznie i tak też jest sterowany proces palenia.
Można wówczas pospać sobie dłużej lub wyjechać na zimowy weekend.
Spalanie pelletsów nie zatruwa środowiska – piece firmy WODTKE opalane pelletsami dostały nagrodę „niebieskiego anioła” na ostatnich targach ISH Frankfurt.
W Niemczech zakup paleniska opalanego tym paliwem oznacza 1500 EURO prezentu podatkowego od Państwa. U nas rozwiązanie nie jest popularne, bo – po pierwsze – paleniska kominkowe i piece na pelletsy są dość drogie, a po drugie, brak jest paliwa i jego dystrybucji.
Po trzecie… Państwo nie ma chęci dawać czegokolwiek, a już na pewno nie da nam po 1500 EURO za jakiś pokraczny piecyk!
KOMINEK Z WTYCZKĄ
Kominki elektryczne (tak jak i gazowe) najbardziej popularne są w Anglii. W tym kraju kominek posiadać musi każdy – bo przy czym można napić się herbaty jak nie przy kominku!
Jednak nie każdy Anglik jest lordem, który posiada wielką posiadłość z olbrzymimi kominkami. Nie każdy ma las i jakiegoś Jamesa do pilnowania ognia.
Pozostali obywatele, w tym także lordowie, w salonach, bibliotekach i klubach zasiadają przy prostych w obsłudze kominkach elektrycznych. Niby to tandetne – taka farelka z lampkami – a jednak gdy jest dobrze wykonana, może być nie tyle imitacją prawdziwego kominka czy jego namiastką, ile żyć (czytaj: grzać) może swoją elektryczną odrębnością.
Rozwiązania kominków elektrycznych pozwalają na ich letnie użytkowanie (efekty świetlne) lub zimowe ogrzewanie. Uruchamiamy wówczas grzałkę o mocy około 2 kW, co w zupełności wystarczy na jesienne czy wiosenne chłody. Jeśli pomieszczenie nie będzie zbyt wielkie, to również zimą przy takim kominku nie zmarzniemy. Elektryczne wkłady obudowuje się zwykle drewnianymi lub marmurowymi portalami. Ostatnio jednak tak poważna firma jak MEZ KERAMIK pokazała kaflową kompozycję do elektrycznego wkładu BURLEY. Nawiasem mówiąc ta doskonała firma jest obecna w każdym prawie miejscu Polski za przyczyną „czarnoksiężników z Lublina”, firmy CIEPŁO, ŚWIATŁO, STYL. Produkty innych firm obecne są na polskim rynku w mniejszym stopniu. Można powiedzieć, że elektrycznym kominkom znaleziono w Polsce rynek na tyle duży, że wspomniana wyżej firma jest jednym z czołowych importerów na europejskim rynku.
NIE MA DYMU BEZ OGNIA
Jeśli nie mamy w domu komina, a nie satysfakcjonuje nas elektryczny kominek, to chyba musimy poprzestać na oglądaniu nocami kominka na ekranie telewizora (RTL SUPER).
Są jednak na rynku dwa wyjątkowe rozwiązania, które umożliwią nam nieskrępowany dostęp do ciepła i ognia. Pierwszym z nich jest ZIBRO KAMIN, przenośny piecyk na olej parafinowy. Paliwem jest olej parafinowy ZIBRO PLUS, dostarczany przez dystrybutorów w 20 litrowych pojemnikach. Piecyki ZIBRO nie wymagają niczego więcej ponad dobrze funkcjonującą wentylację. Posiadają moce od 1,2 do 4,7 kW i spalają od 0,25 do 0,50 litra paliwa na godzinę. Piecyki te były kiedyś bardzo promowane, ale od czasu gdy na rynek weszły tanie ogrzewacze pomieszczeń na gaz z butli oraz szeroka gama różnych grzejników elektrycznych, rola piecyków na olej parafinowy stała się marginalna.
Od niedawna próbuje podbić rynek firma PLANIKA DECOR ze swoimi BIOKOMINKAMI. One również opalane są specjalnym biopaliwem zwanym FANOLA.
Jeden litr wystarcza na 3÷6 godzin. Spalaniu nie towarzyszy zapach, wydzielają się jedynie para wodna i CO2 w niewielkich ilościach. Tak więc i tutaj nie potrzebujemy nic poza sprawną wentylacją pomieszczeń. Paleniska do biokominków mają dwa rozmiary (50 × 47 × 27 i 45 × 42 × 24 cm) i mogą być obudowane w praktycznie dowolny sposób. Firma PLANIKA oferuje kilkanaście typowych obudów. Jeżeli funkcja grzewcza (do około 3 kW) i obserwacja płomyczków nam nie wystarcza, to możemy optycznie je „rozmnożyć” dokupując lustro 3D.
Możemy też zainstalować w biokominku stojak na naczynie do aromaterapii.
Czas pokaże, jak zakończy się ekspansja biokominków.
JAK W ANDACH
Sztuka tworzenia glinianych pieców rozwinęła się już tysiące lat temu w górskich regionach Meksyku i w Andach. Do dzisiaj lepi się tam piecyki na własne potrzeby.
Tradycja ta kontynuowana jest od 25 lat w pracowni TIERRA AURA, założonej przez państwo Lohninger z Austrii. Dostosowali oni piece do europejskich wymagań.
Zastosowanie specjalnej mieszanki glin, ręczne wykonanie oraz elektryczny wypiek sprawiły, że są one trwałe i mogą być budowane w większych rozmiarach w jednym kawałku.
Od czterech lat działa w Szklarach polska pracownia ceramiczna ZDROWAK, państwa Violetty i Sławomira Zdrowaków, w której buduje się piece w systemie TIERRA AURA.
Każdy piec wykonywany jest na zamówienie jako niepowtarzalne rękodzieło.
Co tu dużo pisać, wystarczy spojrzeć na zdjęcia, a zobaczymy dlaczego piece te umieściłem w tekście o kominkowych „wynalazkach”. Trudno oczekiwać wielkiej popularności tego unikalnego rękodzieła, ale…
Na ogrodniczych giełdach hurtowych terminem „wynalazek” określa się nowość rynkową.
Taka nowość może po jakimś czasie zostać zapomniana albo będzie przebojem jednego sezonu. Czasami „wynalazek” zostaje zaakceptowany i wchodzi na stałe do sprzedaży.
„Wynalazkami” ogrodniczego rynku były kiedyś nektarynki, owoce kiwi, borówki wysokiej, aronii… Były też brokuły, deserowa kukurydza, bakłażany, czarne róże czy goździki…
Niech sami Państwo ocenią, co z tego do dzisiaj obecne jest na straganach.
W branży kominkowej jest podobnie. Tutaj również, oprócz głównego, najbardziej popularnego nurtu, funkcjonują „wynalazki”. O niektórych chcę obecnie napisać.
Witold Hawajski