Droga do perfekcji
Ceramikę robię od wielu lat. Przypadek sprawił, że zaproponowano mi realizację kominka w nowo projektowanym domu pod Warszawą. Była to niezwykle ciekawa praca z pogranicza sztuki i rzemiosła. Kominek miał mieć rzeźbione ceramiczne zwieńczenie.
Należało to zaprojektować, wykonać kafle i zmontować. Takie były początki mojej pracowni. Nazwałam ją manufakturą, gdyż stosuję stare, tradycyjne techniki oparte na pracy ręcznej, niewiele różniące się od najstarszych warsztatów, kaflarni.
Wykonanie kominka czy pieca z kafli ceramicznych w mojej pracowni to trochę tak, jak szycie sukni czy garnituru u krawca. Ja postawiłam sobie za cel, że będę nie tylko krawcem, ale przede wszystkim projektantem. Od 20 lat prowadzę pracownię, gdzie staram się projektować nowoczesne piece kaflowe. Takie piece, które będą kojarzyły się z piecem w domu babci, będąc zarazem piecem wykorzystującym nowoczesną technologię wkładów grzewczych.
Staram się, żeby był to obiekt dobrze zaprojektowany, zakomponowany w konkretnym wnętrzu i – co najważniejsze – z pięknych, ręcznie robionych kafli, o niepowtarzalnej polewie. Oczywiście nie zawsze się to udaje, gdyż – jak każdy projektant – muszę pogodzić potrzeby klienta z własnymi pomysłami. A jest to trudne, bo piec czy kominek jest zwykle dla każdego pierwszym – niezwykle ozdobnym – meblem w domu. Mebel ten będzie jednak wymurowany, a więc decyzja o jego kształcie, formie, wielkości i kolorze decyduje o klimacie wnętrza na wiele lat. Nie zawsze zdaje sobie z tego sprawę klient, ja – tak.
Moim celem jest tworzenie pieców kaflowych, które ani bryłą, ani dekoracją kafli nie będą naśladowały starych wzorów. Chcę za każdym razem stworzyć całkowicie współczesny obiekt. Zwykle każde zamówienie zmusza mnie do tworzenia nowych detali – gzymsów, wałków, narożników – oraz przygotowania nowego, oryginalnego szkliwa.
Część klientów oczekuje, że piec będzie niezwykły, bajkowy w formie i kolorze (fot. 2). Robiąc nowy piec staram się dokładnie omówić projekt z klientami. Robię dużo prób koloru szkliwa, tak aby kafle wyszły zgodnie z projektem i oczekiwaniami zamawiającego. W przypadku kafli rzeźbionych w dużej kompozycji (fot. 1, 6), malowanych po całości bryły (fot. 4, 1) – gdy kolor przechodzi z kafla na kafel – zwykle klienci uczestniczą w ich powstawaniu. Oglądają je w czasie prac przygotowawczych. Często zmieniam wtedy odcień czy nasycenie kolorem. Tym sposobem kafle są akceptowane na etapie, gdy leżą jeszcze na podłodze pracowni jak wielki kolorowy dywan. Zmusza mnie to wtedy często do wielokrotnego wypalania części kafli, tak aby osiągnąć zamierzony efekt.
Przy kaflach jednokolorowych, gdzie barwa jest jednorodna, sprawa jest prostsza (fot. 5, 4). Wtedy robię tylko próbki danego koloru, który trzeba dobrać do barwy podłogi czy stolarki.
No i pozostaje ostatni etap dobrego rzemiosła, czyli postawienie pieca. Tutaj duże znaczenie ma doświadczenie zduna. Szczególnie przy murowaniu tradycyjnego paleniska w kominku otwartym.
No, ale i piec, który zawsze budujemy metodą tradycyjną, klamrując wszystkie kafle i warstwy, robiąc szamotową wymurówkę, też wymaga dobrej ręki zduna. A wtedy nigdy nie będzie problemu z paleniem.
Na koniec pozostaje nam podziwiać, no i zwykle pokochać ten nasz nowy ciepły mebel.
Krystyna Kaszuba-Wacławek
ukończyła Architekturę na Politechnice Warszawskiej i Wydział Wnętrz na stołecznej Akademii Sztuk Pięknych.
Od roku 1980 zajmuje się ceramiką. Początkowo w małej pracowni plastycznej robi drobne formy ceramiczno, dekoracyjne i użytkowe dla warszawskich galerii.
Od roku 1995 prowadzi Manufakturę Ceramiczną,
zajmującą się projektowaniem i realizacją kominków oraz pieców z kafli artystycznych.